Arbiter: Czy możliwe jest kapłaństwo kobiet w Kościele katolickim?
Prorok Jan: Oczywiście, że nie. Sprawę zakończył św. Jan Paweł II określając, że Kościół nie ma takiej władzy. Użył wtedy uroczystej formuły ogłaszającej nauczanie nieomylne, to orzeczenie kończy dyskusje.
Teolożka Kasia: Św. Jan Paweł II zakończył dyskusję, ale nie na wieki wieków. Owszem, przez jakiś czas to orzeczenie będzie wiążące, ale sprawa będzie powracać jak bumerang. Jeśli odstawimy na bok myslenie dogmatyczne i do sprawy podejdziemy naukowo, teologicznie, zobaczymy, że nie ma najmniejszych przeciwskazań do tego, żeby kapłanami były również kobiety. Niektóre wypowiedzi św. Teresy Benedykty od Krzyża, Edyty Stein, wielkiej świętej o wybitnym umyśle interpretuje się przychylnie wobec kapłaństwa kobiet.
PJ: Zatem zgadzamy się, że w najbliższym czasie tego Kościół nie wprowadzi.
TK: Tak, ale nie takie było pytanie rozpoczynające dyskusję.
PJ: W tym wypadku zatem mamy słowo przeciwko przeciwko słowu - św. Teresa vs św. Jan Paweł. Różnica polega na tym, że Jan Paweł miał w Kościele władzę ogłaszania tego, co się w mieści w granicach ortodoksji, a co nie - św. Teresa była mniszką konteplacyjną, ona miała inne zadanie zatem jej wypowiedzi w kwestiach doktrynalnych nie mają znaczenia.
TK: Cóż, jeśli św. Teresa miała rację, sytuację w ramach której św. Jan Paweł miał władzę w Kościele, określimy jako wynikającą nie z doktryny, a z wpływów patriarchalizmu w Kościele. Nie posądzam św. Jana Pawła o złe intencje, ale on był trochę nie na czasie, jest już człowiekiem z innej epoki i nie nadążał za zmianami społecznymi, był w pewnym sprawach zbyt konserwatywny.
PJ: Hm, wielu próbowało odrzucić i ulepszyć nauczanie św. Jana Pawła II, niewielu z nich potrafiło go zrozumieć.
TK: Pfff, coż to za pryncypialne traktowanie rozmówcy! Na początku ustaliliśmy, że rozmawiamy merytorycznie, argument z autorytetu pod to nie podpada. Do tego sugerowanie, że mój słabiutki kobiecy umysł nie ogarnie ogromu męskiego intelektu Papieża Polaka jest...
A: Proszę spokojniej, dyskusja emocjonalna różnież nie jest merytoryczna. Pierwsze ostrzeżenie dla Teolożki Kasi.
TK: Proszę wybaczyć, trochę mnie poniosło...
PJ: Ja też nieco przesadziłem. W takiej rozmowie mam pewną trudność, ponieważ trudno mi, nawet rozważając sprawę czysto intelektualnie, abstrahować od tego, że jestem katolikiem, jestem częscią Eklezji i biorę pod uwagę różne racje, nie tylko stricte teologiczne. Kto chce być dobrym teologiem, powinien co najmniej tyle samo czasu poświęcić modlitwie.
TK: Rozumiem, że mój rozmówca ma z tym problem i dlatego nie jest w stanie wyksztusić z siebie żadnego merytorycznego argumentu?
PJ: Zamilcz, Jezebel!
A: Ostrzeżenie dla Proroka Jana. Przejdźmy do merytorycznej dysksusji.
TK: Przyznaję, prowokowałam celowo. Mój adwersarz jest słaby psychicznie i zakompleksiony, patrząc na argumenty w późniejszej dyskusji warto mieć to w pamięci, że za tym co mówi, mogą stać intencje obrony dominującej pozycji mężczyzn w Kościele.
A: Obędzie się bez ostrzeżenia, ale proszę się uspokoić. Robienie dyskutantowi psychoanalizy nie jest merytoryczne. Skupmy się na rzeczywistych argumentach, nie na intencjach rozmówcy.
PJ: Jestem trochę wyprowadzony z równowagi, proszę o 30 minut przerwy.
TK: Cóż za silny, męski charakter, hihi.
A: W zasadzie mógłbym przyznać zwycięstwo Prorokowi z powodu nadmiaru erystycznych chwytów Teolożki. Przemoc psychiczna ze strony kobiety to potężna broń. Przyznaję 30 minut przewy i dyskusję zaczynamy od nowa.
TK: To była tylko obrona konieczna przed biciem po głowie Janem Pawłem. Ale wyszło na moje, za pół godziny dyskusja nie będzie oparta na jego autorytecie, będzie bardziej jasne, gdzie znajduje się siła argumentu, bo argument siły został wytrącony.
A: Przypominam, że trwa przerwa.
piątek, 6 czerwca 2014
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Czarownica
Ogólnie w filmie jest mętlik dobra i zła. Mamy królestwo ludzi, którzy są, oczywiście, nadmbitni chciwi i zawistni i królestwo wróżek, elfów i innych istot duchowych, które są bez skazy. mocny dualizm. To się powtarza jak refren zwłaszcza w filmach sci-fi szczególnie od czasu "Avatara". Takie samobiczowanie się ludzkości irytuje.
Do tego ludzkość pokazana jako chciwa w rzeczywistości taka nie jest. Król Henry najeżdza Knieję, ponieważ tam są bogactwa. Jak wiemy, ludziom bogactwa są do różnych celów potrzebne. Istotom magicznym te skarby niczemu nie służą, co ukazuje jedna z pierwszych scen filmu. Bunt Diaboliny przeciw Henry'emu to klasyczne non serviam.
No ale cóż, signum temporis. Poza tym ja bym poprowadził tę baśń inaczej. Stephen wraca do Diaboliny, uwodzi ją, zeby zabić, ale do postawienia kropki nad i brakuje mu kochonesów i tylko pozbawia jej skrzydeł - pokazuje to jako łup królowi, przez co w przyszłości staje się królem.
No i moje szczęśliwe rozwiązanie sytuacji polegałoby na zamordowaniu Diaboliny. Byłoby uczciwe, i proste. Tylko nieco brutalne, ale cóż, ona rzeczywiście była zagrożeniem dla królestwa i wielu nieszczęść by się uniknęło, gdyby wtedy przestała żyć.
No i ostatecznie wyszło na to, że jak Stephen nie zabił Diaboliny, to Diabolina zabiła Stephena po czasie. Zło zwyciężyło, ludzkość przegrała.
Do tego ludzkość pokazana jako chciwa w rzeczywistości taka nie jest. Król Henry najeżdza Knieję, ponieważ tam są bogactwa. Jak wiemy, ludziom bogactwa są do różnych celów potrzebne. Istotom magicznym te skarby niczemu nie służą, co ukazuje jedna z pierwszych scen filmu. Bunt Diaboliny przeciw Henry'emu to klasyczne non serviam.
No ale cóż, signum temporis. Poza tym ja bym poprowadził tę baśń inaczej. Stephen wraca do Diaboliny, uwodzi ją, zeby zabić, ale do postawienia kropki nad i brakuje mu kochonesów i tylko pozbawia jej skrzydeł - pokazuje to jako łup królowi, przez co w przyszłości staje się królem.
No i moje szczęśliwe rozwiązanie sytuacji polegałoby na zamordowaniu Diaboliny. Byłoby uczciwe, i proste. Tylko nieco brutalne, ale cóż, ona rzeczywiście była zagrożeniem dla królestwa i wielu nieszczęść by się uniknęło, gdyby wtedy przestała żyć.
No i ostatecznie wyszło na to, że jak Stephen nie zabił Diaboliny, to Diabolina zabiła Stephena po czasie. Zło zwyciężyło, ludzkość przegrała.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)