poniedziałek, 2 czerwca 2014

Czarownica

Ogólnie w filmie jest mętlik dobra i zła. Mamy królestwo ludzi, którzy są, oczywiście, nadmbitni chciwi i zawistni i królestwo wróżek, elfów i innych istot duchowych, które są bez skazy. mocny dualizm. To się powtarza jak refren zwłaszcza w filmach sci-fi szczególnie od czasu "Avatara". Takie samobiczowanie się ludzkości irytuje.

Do tego ludzkość pokazana jako chciwa w rzeczywistości taka nie jest. Król Henry najeżdza Knieję, ponieważ tam są bogactwa. Jak wiemy, ludziom bogactwa są do różnych celów potrzebne. Istotom magicznym te skarby niczemu nie służą, co ukazuje jedna z pierwszych scen filmu. Bunt Diaboliny przeciw Henry'emu to klasyczne non serviam.

No ale cóż, signum temporis. Poza tym ja bym poprowadził tę baśń inaczej. Stephen wraca do Diaboliny, uwodzi ją, zeby zabić, ale do postawienia kropki nad i brakuje mu kochonesów i tylko pozbawia jej skrzydeł - pokazuje to jako łup królowi, przez co w przyszłości staje się królem.

No i moje szczęśliwe rozwiązanie sytuacji polegałoby na zamordowaniu Diaboliny. Byłoby uczciwe, i proste. Tylko nieco brutalne, ale cóż, ona rzeczywiście była zagrożeniem dla królestwa i wielu nieszczęść by się uniknęło, gdyby wtedy przestała żyć.

No i ostatecznie wyszło na to, że jak Stephen nie zabił Diaboliny, to Diabolina zabiła Stephena po czasie. Zło zwyciężyło, ludzkość przegrała.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz