wtorek, 9 lipca 2013

Next

Nie rozumiem psów wieszanych na wielu ekranizacjach Phillipa K. Dicka. "Next" jest osądzany jako straszna remota.

A dla mnie to jest przykład dobrze zrobionego kina sci-fi. Nie ma za bardzo efekciarstwa specjalnego, ale jest ciekawa historia, scenariusz, fajnie ukazany świat i sprawy spoza naszego paradygmatu naukowego. Arcydzieło to nie jest, ale ogląda się OK.

Facet przewiduje przyszłość, w swoich wizjach widzi pewną kobietę. Całe swoje starania poświęca temu, żeby ją spotkać. Do tego jest drugi wątek - trzeba uratować miasto od wybuchu potężnej bomby. Popełnia błąd wciągając w całą intrygę tę dziewczynę (Liz) - wtedy nieważne jak próbuje, historia kończy się tragedią. Puenta jest taka, że wykorzystując swoje zdolności cofa się do wcześniejszego momentu i nie wciąga ją w swoją walkę - mówi, że kiedyś wróci. I o to chodzi - błędem było odgrywanie księżniczki i ratującego ją rycerza, kolejność jest taka, że najpierw ma zrobić to, co do niego należy, a dopiero potem szukać spełnienia w miłości.

Zresztą, ja bym poprowadził historię jeszcze bardziej radykalnie - cofnąłbym ją do momentu pierwszego spotkania z Liz i nie doprowadził do stania się parą - dziewczyna (poza urodą oczywiście) robi bardzo złe wrażenie - zalękoniona bidulka, osobowość raczej odpychająca, głównego bohatera stać na kogoś dużo lepszego :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz