piątek, 18 kwietnia 2014

Teza don Kichota

O czym mówią słowa tej piosenki Kaczmarskiego?
Nie jest dla mnie łatwe uchwycenie istoty donkiszotyzmu Kaczmarskiego.

Przede wszystkim Kichot osądza ludzkość jako ludzi niskich moralnie. Widzi, że to działa tak: ludzie słuchają swoich pragnień, z nich tworzą ideały, a z ideałów - zbrodnie, cytując tekst. Chyba tak. On widzi ludzi jako tych, którzy są bardzo ziemscy, cieleśni. powierzchowni, płytcy. I stawia tytułową tezę, że taka postawa prowadzi do zbrodni, czy jak to ujął Kant "perwersyjnego końca wszystkich rzeczy".

Co więcej? don Kichot nieszczególnie przejmuje się niedogodnościami fizycznymi, typu garnek na głowie, podła kobyła pod sobą itd. Nie jest materialistą, ponieważ żyje dla czegoś większego od siebie - dla miłości.

Na pierwszy rzut oka w tekście powtarza się w kółko ta sama myśl, przy bliższym spojrzeniu, mieści się tu wiele treści. Ciekawa jest relacja pomiędzy Sanchem a don Kichotem. Sancho chce towarzyszyć don Kichotowi, jest po jego stronie, bierze udział w jego misji, ale też z niezbyt szczytnych pobudek - z pragnienia władzy. Kichot nie tyle wprost okłamuje, co nie uświadamia Sancha, że jego nadzieje są płonne. Pozwala mu trwać w fałszu, żeby nie pozbawić go tej resztki idealizmu. Tym samym don Kichot jakby bierze udział w "zbrodniach" mając władzę i manipulując Sanchem, choć dla "wyższych" celów. Choć z z drugiej strony, zbrodnia to niewielka a Kichot nie jest materialistą :).

Być może Kichotem rządzi psychologiczne prawo projekcji - oskarża ludzi o niskie motywacje, bo sam w sobie ich nie widzi? Nie przepadam za nadmiernym psychoanalizowaniem poezji, ale jakieś światło to też może rzucić.

W kontekście tej analizy łatwiej zrozumieć pointę. Kichot patrzy wgłąb, jego szaleńczy idealizm pomaga mu wejrzeć w działanie rzeczywistości i ma pewną władzę nad sensem i celem wędrówki.
Sancho - również żyje dla idei, ale nie dla jej istoty, tylko dla korzyści z nią związanych, mysli o sobie, że jest pragmatykiem, w rzeczywistości jest zaślepiony swoimi marzeniami.

To przynajmniej myśli don Kichot, wszak jest on "ja mówiącym".


Czoło mi stary garnek studzi,
Niesie wierzchowiec sparszywiały,
Lecz niesie godnie.

Nie widzę celu w drodze ludzi,
Co z pragnień tworzą ideały,
A z ideałów zbrodnie.

Sancho się nadziejami łudzi,
Że będzie rządził wyspą całą,
Bo rządzić modnie.

Po co mam sługę ze snu budzić,
By z pragnień tworzył ideały,
A z ideałów zbrodnie.

Mnie byle mrzonka nie podjudzi,
W prawdziwej bom tęsknocie trwały
Miłości siodle.

Dlategom obcy pośród ludzi,
Co z pragnień tworzą ideały,
A z ideałów zbrodnie.

Sancha świat, który widzi, nudzi,
Ja go uważam za wspaniały
Podarek od niej.

Brak sensu każdy obraz zbrudzi
I z pragnień zrodzi ideały,
A z ideałów zbrodnie.

Sługa chce złudy, ja opoki,
Sługa chce złudy, ja opoki,
Myślą szlachetne tworząc fakty.

Tak wędrujemy przez epoki,
Tak wędrujemy przez epoki,
Sancho - marzyciel i ja - praktyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz